Jakub Pacan: Granica, przestrzeń sakralna

Granica ma w naszej świadomości charakter rzeczy świętej, bogatej w symbole i mity narodowe. Rząd oddał zachodnią granicę Niemcom. Polacy takiej hańby nie wybaczają.
 Jakub Pacan: Granica, przestrzeń sakralna
/ fot. Pati99 at Polish Wikipedia, CC BY-SA 3.0 / Wikimedia Commons

Co musisz wiedzieć:

  • To Ruch Obrony Granic – formalnie nieuzbrojony, a więc niestanowiący zagrożenia – najbardziej zaskoczył Niemców.
  • Słup graniczny ma w naszej wspólnotowej wyobraźni miejsce szczególne
  • Patrioci zjawili się na granicy w imię świętych powinności. Są tam, by zmierzyć się z mitem zagrożonej ojczyzny, siłą polskiej legendy – twierdzi autor tekstu.

Cała nasza rzeczywistość społeczno-polityczna opowiadana jest za pomocą symboli i znaków. Polityka utkana jest z mitów. Jeden słup graniczny, budka z polską Strażą Graniczną, samochody z napisem „Policja”, a kilka metrów dalej samochody z napisem „Polizei” uruchamiają lawinę kodów kulturowych głęboko zakorzenionych w naszej narodowej pamięci. Nagle się okazuje, że zakurzone symbole znowu zaczynają pulsować życiem i stają się czymś drogim w naszej codzienności.

Mundur sprofanowany

„Powiada się, że symbole są odbiciem rzeczywistości, objawiają coś podstawowego, starają się ujawnić początek, genezę zjawisk i zawrzeć całościowy obraz świata, są wielowartościowe, wyrażają modalność rzeczy i sensu […]. Widzialna strona symbolu – znacząca – jest zawsze przeładowana konkretnością. Z kolei druga, niewidzialna strona symbolu, niewysłowiona, dotycząca świata wyobrażeń pośrednich, nieadekwatnych alegorii – tworzy osobny porządek” – pisze prof. Wojciech Burszta w książce „Antropologia kultury”.

Słup graniczny ma w naszej wspólnotowej wyobraźni miejsce szczególne. W czasie niewoli pod zaborami wśród Polaków krążyły legendy, że ktoś odkrył zagubiony słup graniczny I Rzeczpospolitej Obojga Narodów, odkopał go i pieczołowicie zachował. Traktowano te słupy jak relikwie po dawnej potędze Polski, były niemymi świadkami wielkiej historii. Taki słup do dziś stoi w Prostkach w powiecie ełckim, pochodzi z 1545 roku i upamiętnia spotkanie komisji granicznych Prus i Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Stoi na styku trzech granic: Korony, Litwy i Prus, i ma kształt, co znamienne, kapliczki.

Wymiar ikoniczny ma propagandowe zdjęcie z hitlerowskich Niemiec, na którym uśmiechnięci żołnierze Wehrmachtu wyłamują szlaban na przejściu granicznym między Wolnym Miastem Gdańsk a Gdynią 1 września 1939 roku. Wszystkie pokolenia Polaków od czasów zakończenia II wojny światowej patrzyły na to zdjęcie w podręcznikach do historii.

Na obrazie „Pożegnanie Europy” pędzla Aleksandra Sochaczewskiego widać zesłańców syberyjskich, którzy mijają w zamieci śnieżnej słup graniczny między Europą a Azją. Stefan Żeromski w „Dumie o Hetmanie” z wyrzutem podkreśla, jak trudno zebrać żołnierza, by „nieprzyjaciela odepchnąć stos” od „nagich granic ojczyzny”. W „Popiołach” zaś pisze, jak Austriacy na mocy porozumienia z Rosją dzień i noc z pochodniami w ręku pilnowali, by młodzi Polacy nie przechodzili na rosyjską stronę, by walczyć z caratem.

Siła symbolu

Granica ze swoimi symbolami, klarownym podziałem na „my – oni”, tworzy nie tylko więzi obywatelskie, w naszej historiografii tworzy wręcz więzi sakralne. Samoidentyfikacja względem innych, obcych, a już szczególnie Niemców, jest jednym ze wskaźników konstytuujących nasze mity narodowe.

Mit ochrony zagrożonej granicy tworzy infrastrukturę dla oddolnych inicjatyw obronnych powoływanych w tych dniach. Ruch Obrony Granic wpisuje się idealnie w ten polski schemat. W setkach, a może już tysiącach filmów publikowanych przez polskich ochotników znad granicy z Niemcami widać falę wznoszącą. Patrioci się policzyli i bez obaw, że robią coś niewłaściwego, zatrzymują nielegalnych imigrantów, przepytują polską i niemiecką policję. Oni zjawili się na granicy w imię świętych powinności. Są tam, by zmierzyć się z mitem zagrożonej ojczyzny, siłą polskiej legendy. Mit polsko-niemieckiej granicy spina różne czasy, daje możliwość syntetyzowania czasu przeszłego z teraźniejszym i przyszłym.

Święte powinności

I mają silną legitymizację w społeczeństwie, ponieważ weszli w „serce” kultury narodowej. W ich trwaniu na przejściach granicznych ucieleśnia się cały system wyobrażeń i znaczeń, dzięki którym Polacy utrwalają swoje dziedzictwo. Są w zainteresowaniu mediów i władzy, tej drugiej może nawet bardziej, ponieważ państwo zawiodło tutaj po całości. Państwo poniżyło polski mundur i orzełka na czapce, nakazując funkcjonariuszom słuchać poleceń Niemców.

„Nasze miejsce, przestrzeń, w której egzystuje naród, widziano zawsze nie jako miejsce konkretne, fizyczne, lecz przede wszystkim jako miejsce szczególne, święte, wyznaczające narodowi jego funkcje, jego stosunek do rzeczywistości […]. Zawsze byliśmy jakimś przedmurzem, zawsze wiązała się z tym jakaś określona misja do spełnienia; zawsze też lepiej lub gorzej spełniając tę misję, oczekiwaliśmy od historii rewanżu nadzwyczajnej zapłaty za niezwykłe zasługi” – pisze Tadeusz Biernat w książce „Mit polityczny”. A prof. Marcin Król w pracy „Konserwatyści a niepodległość” nazywał tę postawę obroną „polskiego Zbaraża” i tłumaczył ogromną siłę postawy obronnej wobec zagrożenia z zewnątrz.

Słup graniczny, kiedy po drugiej stronie są niegrający fair Niemcy, nadał bardzo wysoką rangę emocjonalną działaniom ludzi z Ruchu Obrony Granic. Znowu na pierwszy plan wysuwają się takie wartości jak ofiara, honor, heroizm i przyjaźń. Polscy ochotnicy na granicy z Niemcami wyznaczają w tym momencie witalność polskiego patriotyzmu. W tej atmosferze napięcia czuć echo pieśni, „Warszawianki” z 1831 roku: „Hej! Kto Polak na bagnety!”. To naprawdę jest tak patetyczne. Ten mit ma funkcje mobilizujące, pozwala łatwo zorganizować ludzi zaniepokojonych wlewającą się niekontrolowaną imigracją w jedno plemię i jasno pokazuje, kto wróg, a kto przyjaciel.

Ten ruch w krótkim czasie stał się tak silny, że nawet strona liberalno-lewicowa, choć go krytykuje, to już nie w sposób znany nam z krótkiej historii III RP. Cywilni obrońcy granic są traktowani poważnie także przez przeciwników. Nie ma lekceważącej, prześmiewczej pogardy. Pogarda nawet, gdy jest, to nie ma takiej mocy, by obrońców granic zbanalizować, a nawet gdy tak się dzieje, to te próby są sztuczne. Skąd taka zmiana w podejściu liberalno-lewicowych elit?

Otóż misja obrońców granic jest poważna, ich aktywność nie jest już niebezpiecznym marginesem „radykałów”. Te działania odwołują się do porządku wyższego. Kwestia imigracji zagrażającej spoistości społecznej na elementarnym poziomie narodu to rdzeń agendy spraw najważniejszych, i to nie tylko w Polsce, ale też w Europie. Noże, maczety, pistolety. Kolumbijczycy, Wenezuelczycy, Somalijczycy. Tutaj ideologia przegrywa z faktami.

Ruch Obrony Granic – formalnie nieuzbrojony, niemogący w żaden sposób korzystać z legalnej administracyjnej przemocy państwa zarezerwowanej dla służb mundurowych, a więc niestanowiący zagrożenia – zaskoczył Niemców. Dopóki Polacy nadzorujący granicę nie byli w zainteresowaniu niemieckiej opinii publicznej, dopóty rząd Donalda Tuska za bardzo nie reagował. Ale w jednej chwili wszystko się zmieniło, nagle zaczęły się sypać mandaty, pojawiły się zakazy lotów dronami nad granicą. To znaczy, że oddolny zryw Polaków stał się na tyle ważny dla samych Niemców, że zobligowali usłużny sobie polski rząd do spacyfikowania tego ruchu.

Okazuje się, że największą przeszkodą dla Niemiec nie są polskie służby mające chronić nasze granice, lecz polski patriotyzm, świadomość narodowa i siła naszego morale. Przeciw temu podjęli środki administracyjne rękoma polskiego rządu. Ale tutaj paradoksalnie znowu wracamy do polskiej legendy i oporu przeciw Niemcom. Potrafimy być przekorni i tak jak wszyscy Polacy mają w pamięci fotografię wyłamywania szlabanu granicznego w 1939 roku, podobnie znają z podręczników historii „wóz Drzymały”. Michał Drzymała, chłop z Poznańskiego, prowadząc spór z administracją pruską o pozwolenie na budowę domu, grał z nią w kotka i myszkę. Omijał niemieckie zakazy, przesuwając wóz w różne miejsca. Znamienne, że w 1928 roku, na wniosek ministra spraw wewnętrznych, prezydent RP Ignacy Mościcki w uznaniu zasług walki o polskość z germanizacją przyznał Drzymale jednorazowo kwotę 10 460 zł na zakup ziemi.

W III RP minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak gnębi administracyjnie polskich patriotów za obronę granic ku uciesze administracji pruskiej.


 

POLECANE
Czarne chmury nad rządem w Paryżu.  Francja w długach z ostatniej chwili
Czarne chmury nad rządem w Paryżu. Francja w długach

Premier Francji Francois Bayrou powiedział w poniedziałek w parlamencie, że obecni w nim deputowani mogą doprowadzić do upadku rządu, głosując przeciwko udzieleniu mu wotum zaufania. Ostrzegł przy tym, że posłowie nie są w stanie „wymazać” rzeczywistości - czyli narastającego zadłużenia kraju.

To będzie dopiero początek. Niepokojące słowa szefa niemieckiego rządu z ostatniej chwili
"To będzie dopiero początek". Niepokojące słowa szefa niemieckiego rządu

Podbój Ukrainy byłby „dopiero początkiem” dla Rosji rządzonej przez Władimira Putina - powiedział w poniedziałek kanclerz Niemiec Friedrich Merz na spotkaniu z ambasadorami w siedzibie MSZ w Berlinie. Jego zdaniem hybrydowe ataki Moskwy są „coraz intensywniejsze i bardziej agresywne”.

Większość w Parlamencie Europejskim chce w ekspresowym tempie przeforsować ograniczenie emisji CO2 o 90 proc. z ostatniej chwili
Większość w Parlamencie Europejskim chce w ekspresowym tempie przeforsować ograniczenie emisji CO2 o 90 proc.

W Parlamencie Europejskim przyspiesza prace nad jedną z najbardziej kontrowersyjnych propozycji klimatycznych ostatnich lat. Komisja Europejska chce, aby do 2040 roku Unia Europejska ograniczyła emisje gazów cieplarnianych aż o 90 proc. względem 1990 r. Beata Szydło alarmuje, że procedura przebiega w „ekspresowym tempie” i pisze o zabójczym planie dla europejskiej gospodarki. 

Nie żyje gwiazda rocka z lat 70. Wiadomości
Nie żyje gwiazda rocka z lat 70.

Nie żyje Rick Davies, klawiszowiec, wokalista i współtwórca legendarnego zespołu Supertramp. Zmarł 6 września w wieku 81 lat. Artysta od ponad dekady walczył ze szpiczakiem mnogim.

Komunikat IMGW i RCB. Wydano ostrzeżenia dla mieszkańców Wiadomości
Komunikat IMGW i RCB. Wydano ostrzeżenia dla mieszkańców

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał w poniedziałek ostrzeżenia I i II stopnia przed burzami dla południowej i centralnej części kraju. Na tych obszarach prognozowane są burze z silnymi opadami do 55 mm oraz porywy wiatru do 65 km/h. Do mieszkańców Małopolski wysłano również alert RCB.

Wiatraki zawiodły Niemców. Wzrosła produkcja energii z węgla i gazu z ostatniej chwili
Wiatraki zawiodły Niemców. Wzrosła produkcja energii z węgla i gazu

W pierwszej połowie 2025 roku w Niemczech nastąpił spadek udziału energii z odnawialnych źródeł w miksie energetycznym, podczas gdy zwiększyło się wykorzystanie paliw kopalnych, głównie węgla i gazu. Produkcja energii z pracy wiatraków spadła aż o 18 proc. Przyczyna? Słaby wiatr.

Dr hab. Karol Polejowski: Pozwólcie nam odszukać, ekshumować i godnie pochować naszych przodków tylko u nas
Dr hab. Karol Polejowski: Pozwólcie nam odszukać, ekshumować i godnie pochować naszych przodków

– Pozwólcie nam odszukać, ekshumować i godnie pochować naszych przodków. Tego chcemy i tego będziemy się, co oczywiste, domagać – powiedział w rozmowie z "Tygodnikiem Solidarność" wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej dr hab. Karol Polejowski.

Przewozili nielegalnych imigrantów. Sąd w Hajnówce ich uniewinnił Wiadomości
Przewozili nielegalnych imigrantów. Sąd w Hajnówce ich uniewinnił

Sąd Rejonowy w Hajnówce uniewinnił pięcioro aktywistów oskarżonych o pomoc nielegalnym imigrantom na granicy polsko-białoruskiej. Prokuratura domagała się dla nich kary roku i czterech miesięcy więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.

Niemcy kochają mit o Wirtschaftswunder. Tyle, że to tylko mit gorące
Niemcy kochają mit o Wirtschaftswunder. Tyle, że to tylko mit

Opowieść brzmi ciekawie - odbudowaliśmy się sami - bo Ordnung, pracowitość i filozofia prawa, etc. Wygodne, brzmi jak bajka o narodzie feniksie. Problem? Zasadniczy! Bez amerykańskiego parasola ten feniks dalej grzebałby w gruzach.

Pilny komunikat dla mieszkańców Olsztyna z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Olsztyna

Olsztyńskie planetarium w połowie września zamknie się na półtora roku. W tym czasie placówkę czeka remont – zostanie m.in. odnowiona kopuła, powstanie habitat księżycowy. Planetarium zmieni nazwę na Centrum Lotów Kosmicznych Astrosfera.

REKLAMA

Jakub Pacan: Granica, przestrzeń sakralna

Granica ma w naszej świadomości charakter rzeczy świętej, bogatej w symbole i mity narodowe. Rząd oddał zachodnią granicę Niemcom. Polacy takiej hańby nie wybaczają.
 Jakub Pacan: Granica, przestrzeń sakralna
/ fot. Pati99 at Polish Wikipedia, CC BY-SA 3.0 / Wikimedia Commons

Co musisz wiedzieć:

  • To Ruch Obrony Granic – formalnie nieuzbrojony, a więc niestanowiący zagrożenia – najbardziej zaskoczył Niemców.
  • Słup graniczny ma w naszej wspólnotowej wyobraźni miejsce szczególne
  • Patrioci zjawili się na granicy w imię świętych powinności. Są tam, by zmierzyć się z mitem zagrożonej ojczyzny, siłą polskiej legendy – twierdzi autor tekstu.

Cała nasza rzeczywistość społeczno-polityczna opowiadana jest za pomocą symboli i znaków. Polityka utkana jest z mitów. Jeden słup graniczny, budka z polską Strażą Graniczną, samochody z napisem „Policja”, a kilka metrów dalej samochody z napisem „Polizei” uruchamiają lawinę kodów kulturowych głęboko zakorzenionych w naszej narodowej pamięci. Nagle się okazuje, że zakurzone symbole znowu zaczynają pulsować życiem i stają się czymś drogim w naszej codzienności.

Mundur sprofanowany

„Powiada się, że symbole są odbiciem rzeczywistości, objawiają coś podstawowego, starają się ujawnić początek, genezę zjawisk i zawrzeć całościowy obraz świata, są wielowartościowe, wyrażają modalność rzeczy i sensu […]. Widzialna strona symbolu – znacząca – jest zawsze przeładowana konkretnością. Z kolei druga, niewidzialna strona symbolu, niewysłowiona, dotycząca świata wyobrażeń pośrednich, nieadekwatnych alegorii – tworzy osobny porządek” – pisze prof. Wojciech Burszta w książce „Antropologia kultury”.

Słup graniczny ma w naszej wspólnotowej wyobraźni miejsce szczególne. W czasie niewoli pod zaborami wśród Polaków krążyły legendy, że ktoś odkrył zagubiony słup graniczny I Rzeczpospolitej Obojga Narodów, odkopał go i pieczołowicie zachował. Traktowano te słupy jak relikwie po dawnej potędze Polski, były niemymi świadkami wielkiej historii. Taki słup do dziś stoi w Prostkach w powiecie ełckim, pochodzi z 1545 roku i upamiętnia spotkanie komisji granicznych Prus i Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Stoi na styku trzech granic: Korony, Litwy i Prus, i ma kształt, co znamienne, kapliczki.

Wymiar ikoniczny ma propagandowe zdjęcie z hitlerowskich Niemiec, na którym uśmiechnięci żołnierze Wehrmachtu wyłamują szlaban na przejściu granicznym między Wolnym Miastem Gdańsk a Gdynią 1 września 1939 roku. Wszystkie pokolenia Polaków od czasów zakończenia II wojny światowej patrzyły na to zdjęcie w podręcznikach do historii.

Na obrazie „Pożegnanie Europy” pędzla Aleksandra Sochaczewskiego widać zesłańców syberyjskich, którzy mijają w zamieci śnieżnej słup graniczny między Europą a Azją. Stefan Żeromski w „Dumie o Hetmanie” z wyrzutem podkreśla, jak trudno zebrać żołnierza, by „nieprzyjaciela odepchnąć stos” od „nagich granic ojczyzny”. W „Popiołach” zaś pisze, jak Austriacy na mocy porozumienia z Rosją dzień i noc z pochodniami w ręku pilnowali, by młodzi Polacy nie przechodzili na rosyjską stronę, by walczyć z caratem.

Siła symbolu

Granica ze swoimi symbolami, klarownym podziałem na „my – oni”, tworzy nie tylko więzi obywatelskie, w naszej historiografii tworzy wręcz więzi sakralne. Samoidentyfikacja względem innych, obcych, a już szczególnie Niemców, jest jednym ze wskaźników konstytuujących nasze mity narodowe.

Mit ochrony zagrożonej granicy tworzy infrastrukturę dla oddolnych inicjatyw obronnych powoływanych w tych dniach. Ruch Obrony Granic wpisuje się idealnie w ten polski schemat. W setkach, a może już tysiącach filmów publikowanych przez polskich ochotników znad granicy z Niemcami widać falę wznoszącą. Patrioci się policzyli i bez obaw, że robią coś niewłaściwego, zatrzymują nielegalnych imigrantów, przepytują polską i niemiecką policję. Oni zjawili się na granicy w imię świętych powinności. Są tam, by zmierzyć się z mitem zagrożonej ojczyzny, siłą polskiej legendy. Mit polsko-niemieckiej granicy spina różne czasy, daje możliwość syntetyzowania czasu przeszłego z teraźniejszym i przyszłym.

Święte powinności

I mają silną legitymizację w społeczeństwie, ponieważ weszli w „serce” kultury narodowej. W ich trwaniu na przejściach granicznych ucieleśnia się cały system wyobrażeń i znaczeń, dzięki którym Polacy utrwalają swoje dziedzictwo. Są w zainteresowaniu mediów i władzy, tej drugiej może nawet bardziej, ponieważ państwo zawiodło tutaj po całości. Państwo poniżyło polski mundur i orzełka na czapce, nakazując funkcjonariuszom słuchać poleceń Niemców.

„Nasze miejsce, przestrzeń, w której egzystuje naród, widziano zawsze nie jako miejsce konkretne, fizyczne, lecz przede wszystkim jako miejsce szczególne, święte, wyznaczające narodowi jego funkcje, jego stosunek do rzeczywistości […]. Zawsze byliśmy jakimś przedmurzem, zawsze wiązała się z tym jakaś określona misja do spełnienia; zawsze też lepiej lub gorzej spełniając tę misję, oczekiwaliśmy od historii rewanżu nadzwyczajnej zapłaty za niezwykłe zasługi” – pisze Tadeusz Biernat w książce „Mit polityczny”. A prof. Marcin Król w pracy „Konserwatyści a niepodległość” nazywał tę postawę obroną „polskiego Zbaraża” i tłumaczył ogromną siłę postawy obronnej wobec zagrożenia z zewnątrz.

Słup graniczny, kiedy po drugiej stronie są niegrający fair Niemcy, nadał bardzo wysoką rangę emocjonalną działaniom ludzi z Ruchu Obrony Granic. Znowu na pierwszy plan wysuwają się takie wartości jak ofiara, honor, heroizm i przyjaźń. Polscy ochotnicy na granicy z Niemcami wyznaczają w tym momencie witalność polskiego patriotyzmu. W tej atmosferze napięcia czuć echo pieśni, „Warszawianki” z 1831 roku: „Hej! Kto Polak na bagnety!”. To naprawdę jest tak patetyczne. Ten mit ma funkcje mobilizujące, pozwala łatwo zorganizować ludzi zaniepokojonych wlewającą się niekontrolowaną imigracją w jedno plemię i jasno pokazuje, kto wróg, a kto przyjaciel.

Ten ruch w krótkim czasie stał się tak silny, że nawet strona liberalno-lewicowa, choć go krytykuje, to już nie w sposób znany nam z krótkiej historii III RP. Cywilni obrońcy granic są traktowani poważnie także przez przeciwników. Nie ma lekceważącej, prześmiewczej pogardy. Pogarda nawet, gdy jest, to nie ma takiej mocy, by obrońców granic zbanalizować, a nawet gdy tak się dzieje, to te próby są sztuczne. Skąd taka zmiana w podejściu liberalno-lewicowych elit?

Otóż misja obrońców granic jest poważna, ich aktywność nie jest już niebezpiecznym marginesem „radykałów”. Te działania odwołują się do porządku wyższego. Kwestia imigracji zagrażającej spoistości społecznej na elementarnym poziomie narodu to rdzeń agendy spraw najważniejszych, i to nie tylko w Polsce, ale też w Europie. Noże, maczety, pistolety. Kolumbijczycy, Wenezuelczycy, Somalijczycy. Tutaj ideologia przegrywa z faktami.

Ruch Obrony Granic – formalnie nieuzbrojony, niemogący w żaden sposób korzystać z legalnej administracyjnej przemocy państwa zarezerwowanej dla służb mundurowych, a więc niestanowiący zagrożenia – zaskoczył Niemców. Dopóki Polacy nadzorujący granicę nie byli w zainteresowaniu niemieckiej opinii publicznej, dopóty rząd Donalda Tuska za bardzo nie reagował. Ale w jednej chwili wszystko się zmieniło, nagle zaczęły się sypać mandaty, pojawiły się zakazy lotów dronami nad granicą. To znaczy, że oddolny zryw Polaków stał się na tyle ważny dla samych Niemców, że zobligowali usłużny sobie polski rząd do spacyfikowania tego ruchu.

Okazuje się, że największą przeszkodą dla Niemiec nie są polskie służby mające chronić nasze granice, lecz polski patriotyzm, świadomość narodowa i siła naszego morale. Przeciw temu podjęli środki administracyjne rękoma polskiego rządu. Ale tutaj paradoksalnie znowu wracamy do polskiej legendy i oporu przeciw Niemcom. Potrafimy być przekorni i tak jak wszyscy Polacy mają w pamięci fotografię wyłamywania szlabanu granicznego w 1939 roku, podobnie znają z podręczników historii „wóz Drzymały”. Michał Drzymała, chłop z Poznańskiego, prowadząc spór z administracją pruską o pozwolenie na budowę domu, grał z nią w kotka i myszkę. Omijał niemieckie zakazy, przesuwając wóz w różne miejsca. Znamienne, że w 1928 roku, na wniosek ministra spraw wewnętrznych, prezydent RP Ignacy Mościcki w uznaniu zasług walki o polskość z germanizacją przyznał Drzymale jednorazowo kwotę 10 460 zł na zakup ziemi.

W III RP minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak gnębi administracyjnie polskich patriotów za obronę granic ku uciesze administracji pruskiej.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe