Sławomir Jastrzębowski: Mam postulat o bolszewikach

Ech, znowu mnie to dopadło, mam stwierdzone ADHD i rwą mi się wątki, rozkojarzony bywa umysł, może mi się przypomni, jak chciałem tę myśl kontynuować, ale na razie, jeśli Państwo pozwolą, zmienię temat i o Katarzynie Bąkowicz zamieszczę słów kilka. Nie jest to może jakoś bardzo znana kobieta, ale robi się coraz „znańsza”, gdyż się wypowiada. Przybliżę nieco jej postać. Pani naucza dziennikarzy w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Mówi o sobie, że jest komunikolożką. Jeśli dobrze odczytuję nowoczesne trendy językowe, jest także adiunktożką, trenerożką, ekspertolożką czy coś.
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego
- Janusz Korwin-Mikke: postanowiłem poprzeć Karola Nawrockiego
- Komunikat dla mieszkańców Katowic
- "Idź się popłacz". Burza w sieci po programie TVN
- "Zupełnie za darmo". Komunikat wrocławskiego zoo
- "Apeluję do was wszystkich". Ważny poseł Konfederacji poparł Karola Nawrockiego
- Karol Nawrocki złożył pozew przeciwko Ringier Axel Springer Onet
- Donald Trump: Putin igra z ogniem
Wystąpienia medialne i kontrowersje
W każdym razie gości w mediach (ktoś ją zaprasza), zdaje mi się tylko po to, żeby wprowadzać mnie w bezgraniczne zdumienie. Po raz pierwszy wprowadziła mnie w stan „Alejakto?”, gdy wypowiadała się w pewnej telewizji o języku nienawiści. Ponieważ – jak wspomniałem – naucza przyszłych dziennikarzy, dla których wolność słowa jest i musi być świętością, wygłosiła tezę, że za publikowanie w mediach społecznościowych opinii powinno się w Polsce wyrzucać z pracy. Podawała tu przykład Niemiec, gdzie to już działa. Jak się tam coś napisze, co się władzy nie podoba, to władza uznaje to za język nienawiści i cyk: przychodzą do ciebie do domu, zabierają ci komputery i telefony, następnie wyrzuca się ciebie z roboty, bo jesteś chory z nienawiści, a jak nie masz szczęścia, to lądujesz za kratami. Oczywiście pani nie podała definicji mowy nienawiści, ale nie musiała, bo parafrazując pewnego polityka: za mowę nienawiści uznamy to, co my przez mowę nienawiści rozumiemy, kropka. Taka definicja jest praktyczna i ułatwia zadanie pozbywanie się wrogów klasowych, ideowych i politycznych z obiegu. Moje intensywne „Alejakto?” trwało kilka godzin po wysłuchaniu Bąkowicz. Przyznać muszę, że wraz z kolejną wizytą w mediach tej jakże nowoczesnej ekspertolożki nadeszło nowe, zdecydowanie intensywniejsze. Otóż pani Bąkowicz, zachwalając karanie za mowę nienawiści, powiedziała: „Będą ci, którzy być może poniosą karę niesłusznie. I musimy wziąć, jako system prawny, społeczeństwo demokratyczne, za to odpowiedzialność. Ale dzięki temu dziewięćdziesiąt procent hejterów będzie skazanych”. W sumie Bąkowicz wydaje się nawet litościwa, w historii bywało gorzej.
O czym zapominamy, zapraszając ekspertów?
W 1209 roku w czasie krucjaty przeciwko katarom krzyżowcy oblegali miasto Beziers. Ponieważ w mieście oprócz heretyków byli także katolicy, namiestnik apostolski opat Arnaud został zapytany przez krzyżowców, jak mają odróżnić jednych od drugich. Wtedy właśnie miały paść niesławne słowa: „Zabijajcie wszystkich, Bóg pozna swoich”.
Dalej uważam, że dziennikarze nie powinni zapraszać bolszewików, neobolszewików, faszystów czy neofaszystów do mediów i przeprowadzać z nimi wywiadów, a jak mi się przypomni, dlaczego, to poinformuję. Pozdrawiam.
[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 21/2025]