Marcin Bąk: Robinsonowie warszawscy

O robinsonach warszawskich wspomina się czasem w okolicach 3 października, przy okazji kapitulacji Warszawy. Jednak to miesiące listopad i grudzień 1944 roku były najcięższe dla tych, którzy zdecydowali się pozostać w „Republice Gruzów”.
Powstanie warszawskie
Powstanie warszawskie / Podpis: Wikimeida Commons via Picryl.com Copyright: public domain

Żoliborskie wspomnienie

Spacerowałem niedawno ulicami warszawskiego Żoliborza. Był chłodny, listopadowy wieczór, w powietrzu wisiały niewielkie kropelki wody, tworzące ni to mgłę, ni to deszcz. Temperatura wprawdzie powyżej zera stopni ale wszechobecna wilgoć i wiatr powodowały, że szybko dawało się odczuć chłód. Droga mojego spaceru przebiegała ulicą Czarnieckiego, koło małego kościoła. Na jednym z domów znajduje się tam tablica, upamiętniająca historię ukrywania się jednej z największych grup tak zwanych warszawskich Robinsonów. Zatrzymałem się chwilę i pomyślałem o nich.

Powstanie na Żoliborzu zakończyło się pod koniec września 1944 roku. Śródmieście skapitulowało na początku października.  Warszawa opustoszała, główne szlaki komunikacyjne kontrolowali Niemcy a w ruinach ukrywali się nieliczni pozostali przy życiu Polacy. Część z nich stanowili cywilni mieszkańcy Warszawy, którzy z jakiś powodów nie wyszli wraz z pozostałą ludnością cywilną. Nie chcieli bądź nie mogli tego zrobić. Byli wśród nich odcięci od swoich oddziałów powstańcy, często ranni. Było też trochę ocalałych z zagłady i ukrywających się Żydów. Sam termin „robinsonowie Warszawscy” został spopularyzowany dzięki książce Władysława Gluth-Nowowiejskiego, który opisywał w niej przeżycia, miedzy innymi swoje własne. Wątek grupy robinsonów, ukrywającej się w domu na Żoliborzu, pojawił się również w kultowym serialu „Alternatywy 4” Stanisława Barei, w scenie w której pan Kierka opowiada o swoich doświadczeniach z Warszawy po Powstaniu. I te jego słowa „Zima była straszna....

Prawdziwy kurs przetrwania

Idąc ulicami warszawskiego Żoliborza starałem sobie wyobrazić warunki, w jakich przyszło egzystować ludziom ukrywającym się w ruinach. Były to nieraz grupki kilku, bądź kilkunastoosobowe. Największą, była 37 osobowa grupa ze Śródmieścia ale stanowiła ona zarazem wyjątek. Często robinsonami zostawali pojedynczy ludzie. Zimno robiło się nocami coraz bardziej dotkliwe a z paleniem w piecykach był problem. Z jednej strony trzeba było zdobywać opał z czym wśród gruzów nie było bardzo trudno ale dym z komina i zapach spalenizny mógł łatwo zdradzić kryjówkę. Ogromnym problemem dla ukrywających się pozostawało zaopatrzenie w żywność i wodę. Warszawa już podczas Powstania miała coraz większe problemy z aprowizacją, wiele składów żywności i spiżarni domowych zostało ogołoconych z wszelkich zapasów. Wyruszając na tułaczkę mieszkańcy miasta pakowali do swoich tobołków również resztki kaszy, sucharów i konserw, jakie im jeszcze pozostały. Robinsonowie wyruszali co jakiś czas na poszukiwanie jedzenia, penetrując strychy i piwnice opustoszałych domów. Mogli to robić wyłącznie w nocy, ich największym wrogiem pozostawali cały czas Niemcy, którzy każdego schwytanego Polaka zabijali na miejscu. A jednak udawało się znaleźć jakieś zapomniane suchary lub woreczki z kaszą. Prawdziwym rarytasem była konserwa z tłustą wieprzowiną. Wodę czerpano z popularnych zwłaszcza w dzielnicach peryferyjnych Warszawy pomp abisynek. Gdy mróz skuł lodem te urządzenia, ludzie zbierali śnieg lub wodę spływającą z dziur w dachu. Dokuczał chłód, insekty i wszechobecny strach. Najlepiej było w kilkuosobowej grupie, nie za dużej i nie za małej. Część zespołu mogła zajmować się pracą w kryjówce, część wyruszała na poszukiwanie. Zespół poszukiwawczy też pracował w sposób zorganizowany – jedni prowadzili przeszukiwanie piwnic i strychów a inni w tym czasie obserwowali teren by w razie czego ostrzec o zbliżających się Niemcach. Najciężej było bez wątpienia samotnym ukrywającym się w warszawskich ruinach. Byli zdani wyłącznie na siebie, sami musieli zadbać o swoje najpilniejsze potrzeby. Samotność, brak jakiegokolwiek drugiego człowieka, strach przed śmiercią mogą złamać najtwardszych. Są relacje ludzi, którzy po trzech miesiącach takiego ukrywania się okresowo utracili mowę, zapomnieli jak się mówi do innych ludzi. Do tego dochodziła wielka niepewność – ile to wszystko potrwa, miesiąc, pół roku a może rok? Trzeba było ogromnej woli przetrwania by przeżyć w  pojedynkę w ruinach zniszczonej Warszawy po Powstaniu. Jednym z takich samotnych robinsonów, kto wie czy nie najsławniejszym, był Władysław Szpilman.

Nikt nie wie ilu ludzi ukrywało się po Powstaniu w ruinach Warszawy. Może kilkuset, może tysiąc. Część z nich nie przeżyła, zostali wykryci przez Niemców, zmarli z głodu i zimna. Część wyszła z miasta jeszcze przed zajęciem go przez komunistów. Inni doczekali do 17 stycznia 1945 roku. Znamy losy zaledwie kilkudziesięciu, historii pozostałych nie dowiemy się już zapewne nigdy.


 

POLECANE
GIS alarmuje: groźna bakteria w mleku dla niemowląt z ostatniej chwili
GIS alarmuje: groźna bakteria w mleku dla niemowląt

Główny Inspektorat Sanitarny wydał pilne ostrzeżenie po wykryciu bakterii Bacillus cereus w dwóch partiach mleka modyfikowanego NAN Optipro Plus 1. Produkty natychmiast wycofano ze sprzedaży.

Fico: Słowacja nie poprze finansowania ukraińskich wydatków wojskowych polityka
Fico: Słowacja nie poprze finansowania ukraińskich wydatków wojskowych

Premier Słowacji Robert Fico zapowiedział w parlamencie, że Słowacja nie poprze żadnego unijnego mechanizmu finansowania ukraińskich wydatków wojskowych. Premier podkreślił, że jego stanowisko pozostaje niezmienne, nawet jeśli rozmowy w Brukseli będą przedłużane.

Burza po wyborach w Holandii może zmienić układ sił w Brukseli tylko u nas
Burza po wyborach w Holandii może zmienić układ sił w Brukseli

Holandia wchodzi w kluczową fazę powyborczej układanki, a chaos wokół negocjacji koalicyjnych może mieć konsekwencje daleko poza Hagiem. Jak zauważa Aleksandra Fedorska, ekspert ds. Niemiec i UE, polityczny kryzys w Niderlandach może realnie wpłynąć na przyszłość unijnych finansów, relacje Berlin–Bruksela oraz siłę Europy wobec Rosji i Chin.

Makabryczne odkrycie w Poznaniu. Na miejscu pracują służby pilne
Makabryczne odkrycie w Poznaniu. Na miejscu pracują służby

Makabryczne znalezisko na terenie opuszczonych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego wywołało poruszenie. Policjanci i prokurator wyjaśniają, kim była odnaleziona osoba i w jakich okolicznościach doszło do jej śmierci.

Bodnar zapowiada możliwy akt oskarżenia wobec Mateusza Morawieckiego pilne
Bodnar zapowiada możliwy akt oskarżenia wobec Mateusza Morawieckiego

W rozmowie z RMF FM Adam Bodnar ponownie oceniał działania rządu i Trybunału Konstytucyjnego, a także odniósł się do możliwego aktu oskarżenia wobec byłego premiera Mateusza Morawieckiego. W wywiadzie padło wiele stanowczych deklaracji.

Kiedy przyjdzie biała zima? Prognoza pogody na Święta Wiadomości
Kiedy przyjdzie biała zima? Prognoza pogody na Święta

Choć grudzień rozpoczął się wyjątkowo ciepło i zamiast zimy mamy jesienną aurę, prognozy zapowiadają wyraźne ochłodzenie jeszcze przed świętami. Czy oznacza to, że Boże Narodzenie przyniesie białe krajobrazy w całym kraju?

Koniec darmowego zakwaterowania i wyżywienia dla Ukraińców. Ośrodki zaczęły się wyludniać Wiadomości
Koniec darmowego zakwaterowania i wyżywienia dla Ukraińców. Ośrodki zaczęły się wyludniać

Wygaszenie programu darmowego zakwaterowania i wyżywienia dla ukraińskich uchodźców w Polsce przyniosło natychmiastowy efekt: liczba mieszkańców ośrodków spadła nawet o połowę, a państwo zamknęło przedsięwzięcie, które od 2022 r. pochłonęło ponad miliard złotych.

Przydacz: „Nie wiem, kogo minister informował, ale na pewno nie prezydenta”. Konflikt wokół MiG-29 pilne
Przydacz: „Nie wiem, kogo minister informował, ale na pewno nie prezydenta”. Konflikt wokół MiG-29

W sprawie przekazania Ukrainie polskich samolotów MiG-29 wybuchł konflikt między MON a prezydenckim Biurem Polityki Międzynarodowej. „Nie wiem z kim WKK utrzymuje relacje i kogo informuje, ale najwyraźniej nie Pana Prezydenta” – napisał Marcin Przydacz w mediach społecznościowych, wskazując na brak informacji przekazanych prezydentowi Karolowi Nawrockiemu.

Do polskiej armii trafią drony z polskiej spółki. 360 dronów Warmate za 100 mln zł Wiadomości
Do polskiej armii trafią drony z polskiej spółki. 360 dronów Warmate za 100 mln zł

Jeszcze w tym roku Wojsko Polskie otrzyma 360 dronów Warmate – nowoczesnej amunicji krążącej, zdolnej do rażenia celów opancerzonych i piechoty. To pierwszy duży krok w realizacji szerszej umowy ramowej przewidującej nawet 10 tys. takich maszyn.

Rozżalona Lempart opuszcza Polskę. „Myślałam, że walczę o kraj, a walczyłam o stołki” z ostatniej chwili
Rozżalona Lempart opuszcza Polskę. „Myślałam, że walczę o kraj, a walczyłam o stołki”

Liderka pro-aborcyjnych Strajków Kobiet Marta Lempart ogłosiła, że opuszcza Polskę i przenosi się do Brukseli. W rozmowie z serwisem Goniec.pl przyznała, że nie zamierza już działać w kraju, a powodem ma być obawa przed wykorzystaniem wobec niej materiałów służb specjalnych. "Myślałam, że walczę o Polskę, a walczyłam o stołki dla różnych ludzi" – wyznała gorzko.

REKLAMA

Marcin Bąk: Robinsonowie warszawscy

O robinsonach warszawskich wspomina się czasem w okolicach 3 października, przy okazji kapitulacji Warszawy. Jednak to miesiące listopad i grudzień 1944 roku były najcięższe dla tych, którzy zdecydowali się pozostać w „Republice Gruzów”.
Powstanie warszawskie
Powstanie warszawskie / Podpis: Wikimeida Commons via Picryl.com Copyright: public domain

Żoliborskie wspomnienie

Spacerowałem niedawno ulicami warszawskiego Żoliborza. Był chłodny, listopadowy wieczór, w powietrzu wisiały niewielkie kropelki wody, tworzące ni to mgłę, ni to deszcz. Temperatura wprawdzie powyżej zera stopni ale wszechobecna wilgoć i wiatr powodowały, że szybko dawało się odczuć chłód. Droga mojego spaceru przebiegała ulicą Czarnieckiego, koło małego kościoła. Na jednym z domów znajduje się tam tablica, upamiętniająca historię ukrywania się jednej z największych grup tak zwanych warszawskich Robinsonów. Zatrzymałem się chwilę i pomyślałem o nich.

Powstanie na Żoliborzu zakończyło się pod koniec września 1944 roku. Śródmieście skapitulowało na początku października.  Warszawa opustoszała, główne szlaki komunikacyjne kontrolowali Niemcy a w ruinach ukrywali się nieliczni pozostali przy życiu Polacy. Część z nich stanowili cywilni mieszkańcy Warszawy, którzy z jakiś powodów nie wyszli wraz z pozostałą ludnością cywilną. Nie chcieli bądź nie mogli tego zrobić. Byli wśród nich odcięci od swoich oddziałów powstańcy, często ranni. Było też trochę ocalałych z zagłady i ukrywających się Żydów. Sam termin „robinsonowie Warszawscy” został spopularyzowany dzięki książce Władysława Gluth-Nowowiejskiego, który opisywał w niej przeżycia, miedzy innymi swoje własne. Wątek grupy robinsonów, ukrywającej się w domu na Żoliborzu, pojawił się również w kultowym serialu „Alternatywy 4” Stanisława Barei, w scenie w której pan Kierka opowiada o swoich doświadczeniach z Warszawy po Powstaniu. I te jego słowa „Zima była straszna....

Prawdziwy kurs przetrwania

Idąc ulicami warszawskiego Żoliborza starałem sobie wyobrazić warunki, w jakich przyszło egzystować ludziom ukrywającym się w ruinach. Były to nieraz grupki kilku, bądź kilkunastoosobowe. Największą, była 37 osobowa grupa ze Śródmieścia ale stanowiła ona zarazem wyjątek. Często robinsonami zostawali pojedynczy ludzie. Zimno robiło się nocami coraz bardziej dotkliwe a z paleniem w piecykach był problem. Z jednej strony trzeba było zdobywać opał z czym wśród gruzów nie było bardzo trudno ale dym z komina i zapach spalenizny mógł łatwo zdradzić kryjówkę. Ogromnym problemem dla ukrywających się pozostawało zaopatrzenie w żywność i wodę. Warszawa już podczas Powstania miała coraz większe problemy z aprowizacją, wiele składów żywności i spiżarni domowych zostało ogołoconych z wszelkich zapasów. Wyruszając na tułaczkę mieszkańcy miasta pakowali do swoich tobołków również resztki kaszy, sucharów i konserw, jakie im jeszcze pozostały. Robinsonowie wyruszali co jakiś czas na poszukiwanie jedzenia, penetrując strychy i piwnice opustoszałych domów. Mogli to robić wyłącznie w nocy, ich największym wrogiem pozostawali cały czas Niemcy, którzy każdego schwytanego Polaka zabijali na miejscu. A jednak udawało się znaleźć jakieś zapomniane suchary lub woreczki z kaszą. Prawdziwym rarytasem była konserwa z tłustą wieprzowiną. Wodę czerpano z popularnych zwłaszcza w dzielnicach peryferyjnych Warszawy pomp abisynek. Gdy mróz skuł lodem te urządzenia, ludzie zbierali śnieg lub wodę spływającą z dziur w dachu. Dokuczał chłód, insekty i wszechobecny strach. Najlepiej było w kilkuosobowej grupie, nie za dużej i nie za małej. Część zespołu mogła zajmować się pracą w kryjówce, część wyruszała na poszukiwanie. Zespół poszukiwawczy też pracował w sposób zorganizowany – jedni prowadzili przeszukiwanie piwnic i strychów a inni w tym czasie obserwowali teren by w razie czego ostrzec o zbliżających się Niemcach. Najciężej było bez wątpienia samotnym ukrywającym się w warszawskich ruinach. Byli zdani wyłącznie na siebie, sami musieli zadbać o swoje najpilniejsze potrzeby. Samotność, brak jakiegokolwiek drugiego człowieka, strach przed śmiercią mogą złamać najtwardszych. Są relacje ludzi, którzy po trzech miesiącach takiego ukrywania się okresowo utracili mowę, zapomnieli jak się mówi do innych ludzi. Do tego dochodziła wielka niepewność – ile to wszystko potrwa, miesiąc, pół roku a może rok? Trzeba było ogromnej woli przetrwania by przeżyć w  pojedynkę w ruinach zniszczonej Warszawy po Powstaniu. Jednym z takich samotnych robinsonów, kto wie czy nie najsławniejszym, był Władysław Szpilman.

Nikt nie wie ilu ludzi ukrywało się po Powstaniu w ruinach Warszawy. Może kilkuset, może tysiąc. Część z nich nie przeżyła, zostali wykryci przez Niemców, zmarli z głodu i zimna. Część wyszła z miasta jeszcze przed zajęciem go przez komunistów. Inni doczekali do 17 stycznia 1945 roku. Znamy losy zaledwie kilkudziesięciu, historii pozostałych nie dowiemy się już zapewne nigdy.



 

Polecane